poniedziałek, 2 listopada 2015

Branża rozwojowa Learning&Development w Polsce dziś


Jak Ty oceniasz status branży rozwoju osobistego w Polsce?

Poniżej moja listopadowa refleksja...

Żyjemy w ciekawych czasach. Z wielu punktów widzenia. Z punktu widzenia zawodowego mogę i chcę powiedzieć, że branża rozwojowa bardzo powoli profesjonalizuje się. Z naciskiem na słowo "powoli". Na razie jesteśmy w fazie STORMING. W branży Learning&Development jeszcze daleko do stabilizacji zasad, metod, praktyk, rynku, cen, liderów.

Na boku zostawiam rozwój duchowy i metody ezoteryczne. Na tym się nie znam.
Odniosę się do takich metod jak trening i szkolenia, coaching i mentoring. Psychoterapia z kolei będzie dla mnie swoistym punktem odniesienia, bo rozwija się w Polsce najdłużej, kilkadziesiąt lat.

A więc zaczynajmy: 

Psychoterapia. Początek: lata 70. Laboratorium Psychoedukacji, INTRA, Wojciech Eichelberger, Zofia Milska-Wrzesińska, Maria i Piotr Fijewscy, Jac Jackowski, ale i (skazany za pedofilię utalentowany celebryta bez superwizora) Andrzej Samson. Od tamtego czasu nastąpił ogromny przyrost, ale - moim zdaniem - zaledwie ilościowy. Główną jego przyczyną było pojawienie się internetu (na poważnie od 1997). Jedyną jakościową zmianę przyniosło z kolei pojawienie się w Polsce paradygmatu poznawczo-behawioralnego. Jesteśmy dużym środkowoeuropejskim krajem i nie mamy prawnych regulacji zawodu psychologa i psychoterapeuty. Nie dziwota więc, że przeciętni ludzie nie widzą żadnych korzyści z takich uregulowań... Wciąż każdy, choćby taksówkarz, może sprzedawać usługi psychoterapeutyczne. Ostatnio nawet fizjoterapeuci doczekali się swoich regulacji (zresztą bardzo uniezależniających ten zawód od systemu medycznego kraju). A zawód psychoterapeuty, profesja zaufania publicznego, wymagająca skrajnie wysokich kwalifikacji etycznych - nadal nie... Jednakowoż, jest nieźle, bo w Polsce wiadomo, kto jest autorytetem w tej branży. Wiadomo do kogo można zwrócić się, gdyby trzeba było rozstrzygnąć jakiś poważny dylemat moralny. Wynika to z ilości lat istnienia tego rynku, tej branży. Z istnienia profesjonalistów z doświadczeniem i reputacją.

Treningi i szkolenia na poziomie zbliżonym do europejskiego zaczęły się Polsce razem z wydzieleniem się psychologii na uniwesytetach. Czyli mają ok. 35 lat. Biznes na poważnie wkroczył do firm ze szkoleniami efektywności osobistej i zespołowej w latach 90. XX wieku. Niestety rynek ten - z jego ustaloną hierachią opartą o jakość know-how (amerykańskiego co zrozumiałe) -  nie ostał się pod naporem tandety szkoleniowej w czasach dotacji unijnych. I obecnie nikt nie potrafiłby odpowiedzieć na pytanie: "Która firma szkoleniowa jest najlepsza w Polsce?" Nie dlatego, że żadna nie jest najlepsza. Dlatego, że kryteria są straszliwie pomieszane... A takie kryterium, jak "skuteczność wprowadzania zmiany w organizacji" w ogóle nie jest analizowane i udostępniane w branżowych raportach. Nie ma nagród branżowych. Rankingi dotyczą osobogodzin szkoleń lub ilości trenerów (dlaczego nie ich jakości?).

Coaching pojawił się w Polsce razem z firmami amerykańskimi takimi jak AchieveGlobal, która wprowadziła u nas coaching menedżerski (performance coaching) ok. 2000 roku. Zaraz potem weszły do nas organizacje zrzeszające coachów indywidualnych (ICC, ICF). W tej chwili, kiedy bycie coachem jest modne i wydaje się takie "łatwe", bo przecież "każdy może zostać coachem" już po 2-dniowym kursie, mamy fazę "krwiożerczego kapitalizmu". Liczy się głośna sprzedaż. Cicha jakość czeka na swój czas...

Mentoring z kolei, choć ma już przecież 2000 lat, stał się modny całkiem niedawno. Od 2010 r. rozwijają się szkoły, akredytacje i warto płynie nurt korporacyjny. Kilka dni temu brałam udział w Okrągłym Stole Organizacji Mentoringowych w Polsce. Reprezentowałam PROMENTORA. Ideę forum dyskusyjnego dla mentorów zaproponowała Joanna Malinowska-Parzydło z Polskiego Stowarzyszenia Mentoringu. Koncepcja szczytna. Oby się powiodła. Ze swej strony, niezależnie od decyzji mojego macierzystego stowarzyszenia, chciałabym wspierać projekt stworzenia ogólnopolskiego, standaryzującego i walczącego o jakość ciała formalnego dla mentorów. Teraz go brakuje. Oby się pojawiło i miało oparcie w rzeczywistym branzowycm autorytecie organizatorów. Oby stawiało na współpracę. Tymczasem walka charakterystyczna dla młodych rynków już niedługo się zacznie. Oby nie wolnoamerykanka. Na niej zawsze traci klient...


Ale jaki jest potoczny odbiór zawodów rozwojowych? To nam więcej powie o fazie rozwoju naszej branży.

Psychoterapeuta." Lepiej uważać, bo spojrzy na nas i przejrzy nas na wylot." Generalnie nieufność, która trochę ostatnio się zmniejsza. Fach regularnie mylony z zawodem psychologa i zawodem lekarza psychiatry.

Symbolem treningu rozwoju osobistego jest dzisiaj bicie się po twarzy studentów SGH na tzw. szkoleniu  z "dobrych relacji z kobietami", prowadzonym przez 23-letniego zachwyconego sobą amatora.




Coachowie przyznają się, że z obawy przed uprzedzeniami klientów unikają przedstawiania się jako zawodowi coachowie. Słowo na C. kojarzy się bowiem z manipulowaniem emocjami przez tzw. mówców motywacyjnych (jeszcze niedawno występujących na wieczorkach kawalerskich), a teraz przemawiających do tłumów w stylu "Co jest z Wami, Polacy?".

Mentoring jest w powijakach. Mamy raczej niepewność co do tej idei, ale, nie przeszkadza to żeby liczba "mentorów", szczególnie 30-letnich przyrastała lawinowo, szczególnie na LinkedIn... 

Czyli? 


Czyli nasz rynek usług rozwojowych jest wciąż w fazie młodzieńczej.
Nadpodaż samozwańczych wykonawców usług rozwojowych, będących nimi często tylko z nazwy (vide: szkolenia za pieniądze unijne: "Ja udaję, że was szkolę, wy udajecie, że się szkolicie i wszyscy są zadowoleni, a najważniejsze są wypełnione ankiety) powoduje, że przypadek albo cena są wciąż istotnym kryterium wyboru. 

Myślę, że klienci chętnie posługiwaliby się - dla swojego dobra - innymi kryteriami, ale nie mają pojęcia, czego można oczekiwać od np. coacha. 

Istnieją co prawda ciała w założeniu promujące dobre praktyki i kody etyczne zawodu 
- szkoleniowca (Polska Izba Firm Szkoleniowych, 2005)
- coacha  (Izba Coachingu, 2009).

Ale konia z rzędem temu, kto uzna, że klienci szukający metod rozwoju dla siebie czy pracowników o izbach słyszeli i zaglądają  najpierw na ich strony.

Zresztą już tam - na pierwszy rzut oka - widać, że ich aktualnym celem nie jest promowanie wiedzy o profesji, lecz raczej promocja firm członkowskich. Każda firma, niezależnie od jakości usług, może bez zbędnych pytań zostać członkiem tych szacownych organizacji... Dla mnie za mało tam mowy o jakości.

Podsumowując, jesteśmy w fazie, w ktorej wciąż trzeba uświadamiać klientom i usługodawcom, że są pewne standardy, których strony wzajemnie od siebie wymagają, żeby wszyscy byli zadowoleni. Jednym słowem "Edukacja, głupcze!" A jeśli edukacja jest wątła w wykonaniu ciał formalnych lub cial tych brakuje, zadanie przypada w udziale bardziej doświadczonym profesjonalistom. 

Potrzebne jest osobiste świadectwo. Odwaga mówienia "należy", "powinniśmy", "oczekuje się". Także odwaga do mówienia NIE różnym bulwersującym praktykom, bycie na bieżąco z nowinkami rynkowymi i stale odnoszenie się do takich wartości jak: 

  • długofalowe dobro klienta
  • wzajemne zaufanie
  • spójność formy i treści w pracy 
  • wykorzystywanie mocnych stron i wspieranie pewności siebie klienta
  • wspieranie niezależności klienta
  • szacunek dla różnorodności
  • ciągłe uczenie się i czerpanie z konstruktywnej krytyki bardziej doświadczonych profesjonalistów
  • gotowość do zaangażowania się ze strony doświadczonych profesjonalistów w branży,  po prostu praca non-profit na rzecz dobra całej branży i jej klientów.
Doskonałym przykładem takich edukacyjnych dobrych praktyk jest dzialanie dwóch mentorów i coachów Zbigniewa Kieresa i Darka Niedzieskiego

Zbyszek jest jednym z dwojga MCC ICF w Polsce. Bierze udział w poczynaniach edukacyjnych Izby Coachingu (np. darmowe webinarium o etyce coacha).

Darek prowadzi superwizje dla coachów i występuje na konferencjach, gdzie dzieli się swoich doświadczeniem coacha PCC ICF. Jest także wydawcą wartościowych publikacji, z których coachowie mogą uczyć się swojego fachu (Polecam "Uważny coaching" Liz Hall). 

Dziekuję im za zaangażowanie w budowanie jakości na rynku rozwoju osobistego. Dziękuję także wszystkim tym, którzy są projakościowo aktywni merytorycznie w social media (np. FB/Trener trenerowi trenerem Agnieszka Maja WawrzyniakAndrzej Trutkowski, Anna Staszyszyn, odważnie inicjujący ważne tematy Adam Gieniusz i inni; LinkedIn/Coaching i mentoring - To działa! Rafał Szewczak i inni. Jest to tym bardziej cenne, że współczesny młody coach traktuje wiedzę internetową trochę na klęczkach. Oczywiście dlatego, że brakuje mu wartościowej wiedzy na żywo, jasnych kryteriów wykonania pracy i feedbacku od master trenera.

Wniosek mam jeden: musimy promować kryteria jakości, promować dobre wzorce i negować złe. Odważnie krytykować niszczące dla branży przykłady i głośno promować dobre. Wysoka jakość musi być głośniejsza i bardziej widoczna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane.